We wtorek po prawie trzech tygodniach wakacji w Polsce, powróciliśmy do Irlandii. Znalazłam
w końcu chwilkę żeby napisać kilka słów.Niewiele udało mi się zrobić z moich ulubionych dłubanin, ale przecież pojechałam odpocząć. Czy spoczęłam na laurach,ależ nie.Urlop jak to zwykle po długiej nieobecności w domu był bardzo owocny we wszelakie prace przydomowe. A i odwiedziń rodzinnych nie brakowało. Nie miałam nawet czasu usiąć wieczorem i zajrzeć na bloga. Pogoda dopisała tym razem, dzień w dzień grzało słońce. A my od rana do wieczora na dworze. Było wspaniale, no cóż, ale wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było powrócić do pracy i do codziennej rzeczywistości.
w końcu chwilkę żeby napisać kilka słów.Niewiele udało mi się zrobić z moich ulubionych dłubanin, ale przecież pojechałam odpocząć. Czy spoczęłam na laurach,ależ nie.Urlop jak to zwykle po długiej nieobecności w domu był bardzo owocny we wszelakie prace przydomowe. A i odwiedziń rodzinnych nie brakowało. Nie miałam nawet czasu usiąć wieczorem i zajrzeć na bloga. Pogoda dopisała tym razem, dzień w dzień grzało słońce. A my od rana do wieczora na dworze. Było wspaniale, no cóż, ale wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było powrócić do pracy i do codziennej rzeczywistości.
Wszystko co piękne zatrzymałam na zdjeciach.
Moje klematisy
co roku, pną się coraz wyżej.
Dichondra i begonie, w tym roku za pózno posadziłam
Własnoręcznie złożona i pomalowana budka, może jakaś ptaszyna w niej zamieszka
A to nowy zakup florystyczny, stojaki na świece i stroiki, specjalnie na śluby. Tutaj dekoracja
w gąbce florystycznej, margerytki, chryzantemy zielone i paprotka.
Dziękuję za miłe komentarze pozostawione na blogu w czasie mojej nieobecności.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz