Kopyta szewskie po dziadkach swoje odczekały, rok mi zajęło zanim wzięłam się do roboty. Ale udało się, już w nowej odsłonie wróciły do właścicielki pamiątki po dziadkach. Teraz mają swoje miejsce i cieszą oko. Mam nadzieję, że przetrwają kolejne kilkadziesiąt lat.
My już w Irlandii, po powrocie ciężko, pomalutku się rozkręcam:)
Cudne wyszły- a jakiego lakieru używałaś?
OdpowiedzUsuńPrzeważnie jachtowy, bo kryje za pierwszym razem, nie rozmazuje farby i pięknie błyszczy.
UsuńDziękuję Beatko, ja odkryłam go ostatnio :)
Usuń